Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!
 Dokument bez tytułu
Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!


terraexim


cenyrolnicze

 zuromin


polnet




Od zawsze w Wielkopolsce

 

Rozmowę z doktorem nauk weterynaryjnych Marianem Porowskim z Lecznicy dla Zwierząt „Animal” w Pobiedziskach przeprowadził Piotr Kołodziejczyk.

 

Piotr Kołodziejczyk: Od początku swojej kariery zawodowej pracuje Pan Doktor w Wielkopolsce. Proszę powiedzieć, jakie problemy dotyczą Pańskich hodowców obecnie i czy są one takie same jak kiedyś?

 

Marian Porowski: - Tak jak wszystko w obecnych czasach ulega zmianom, tak i w wielkopolskim rolnictwie występują ewolucyjne przeobrażenia. Od kilku lat obserwuje się tutaj rozwój gospodarstw, które ukierunkowały swoją hodowlę koncentrując się na produkcji mleka, trzody chlewnej lub na produkcji drobiu. Dlatego też problemy ze zdrowiem zwierząt w tych stadach mają inny charakter niż w przeszłości. Związane jest to przede wszystkim z intensyfikacją produkcji, wielkością stada, ale także z nie zawsze odpowiednimi warunkami utrzymania. W przeszłości, kiedy występowała różnorodność produkcji i stada były mniejsze, problemy w nich występujące dotyczyły raczej pojedynczych zwierząt, a nie całej grupy. Wtedy charakter pracy lekarza weterynarii był inny.

 

P.K.: Jak wygląda współczesna medycyna weterynaryjna, czy nadal opiera się ona na wyjazdach w teren z przysłowiową torbą lekarską i wykonywaniu zabiegów lekarsko-weterynaryjnych, czy są to przede wszystkim konsultacje weterynaryjne - doradztwo?

 

M.P.: - W mojej codziennej pracy o pomoc weterynaryjną zwracają się właściciele małych, średnich i dużych gospodarstw. W zależności od wielkości stada i profilu produkcji część czynności wykonuję w tradycyjny sposób, tj. świadcząc codzienne usługi wyjazdowe. Jest jednak duża grupa hodowców, u których moja praca polega na szeroko pojętym doradztwie obejmującym żywienie, technologię produkcji oraz pełną diagnostykę, opartą o badania kliniczne oraz laboratoryjne. Na ich podstawie ustalam program profilaktyki oraz charakter postępowania terapeutycznego w stadzie.

 

P.K.: Czy w lecznicy pracuje Pan sam?

 

M.P.: - Nie, zakres moich obowiązków jest na tyle szeroki, że trudno byłoby mi sprostać wszystkiemu samodzielnie. W lecznicy zatrudniam cztery osoby.

 

P.K.: Proszę przedstawić zatem strukturę swojej lecznicy i obowiązki Pańskich współpracowników.

 

M.P.: - Dwie z osób, które zatrudniam w swojej lecznicy to personel administracyjny, natomiast pozostali dwaj współpracownicy to technicy weterynarii, z którymi wspólnie ustalam sposób postępowania w stadach będących pod moją opieką. Współczesna medycyna weterynaryjna nie może się jednak obejść bez stałych konsultacji z innymi lekarzami, specjalistami w dziedzinie, którą się zajmuję. Kontakty takie dają większe możliwości właściwego opracowania programu ochrony zdrowia w podległych mi stadach. Przykładem tego jest między innymi stała współpraca z autorem tego wywiadu. W tym kontekście mam wielu współpracowników.

 

P.K.: Czy obowiązki lekarza weterynarii pełni Pan tylko w rejonie Wielkopolski?

 

M.P.: - Większość „moich” stad znajduje się na terenie Wielkopolski. Liczne kontakty z hodowcami sprawiły jednak, że doradzam i opiekuję się fermami na terenie całego kraju.

 

P.K.: Jest Pan jednym z kilkudziesięciu specjalistów chorób trzody chlewnej. Jak wyglądało szkolenie specjalizacyjne i co wniosło do umiejętności dobrze przecież wykształconego lekarza praktyka?

 

M.P.: - Specjalizację z zakresu chorób świń rozpocząłem w 1998 roku w Puławach. Była to jedna z najważniejszych i najbardziej trafnych decyzji w moim życiu. Świetnie zorganizowane, na wysokim poziomie merytorycznym zajęcia pozwoliły zdobyć niezbędną wiedzę, która dała mi możliwość zrozumienia i zajęcia się patologią trzody chlewnej w sposób nowoczesny i przede wszystkim profesjonalny. Kontakt z gronem dobrze przygotowanych lekarzy oraz wzajemna wymiana doświadczeń ugruntowały jednocześnie moją wiedzę. Zajęcia specjalizacyjne były początkiem stałego doskonalenia wiedzy przez wielu lekarzy.

 

P.K.: 26 marca 2004 roku obronił Pan pracę doktorską - proszę opowiedzieć w kilku zdaniach o szczegółach tej uroczystości.

 

M.P.: - Dzień 26 marca 2004 roku był szczególnym dniem w moim życiu, w którym zrealizowały się moje marzenia. Był to finał mojej wieloletniej pracy badawczej związanej ze zwalczaniem zespołu rozrodczo – oddechowego świń. Dzień pełen wrażeń, emocji i wzruszeń, pełen życzliwości okazywanej przez najbliższych, przyjaciół i uczestników uroczystości. Bardzo miłym był fakt uczestnictwa w tym wydarzeniu moich przyjaciół, lekarzy weterynarii, którzy na obronę mojego doktoratu przyjechali z różnych stron Polski.

 

P.K.: Czy mógłby Pan przedstawić wnioski wynikające z Pańskiej pracy doktorskiej?

 

M.P.: - Jak już wspomniałem tematem mojej pracy doktorskiej była „Efektywność wybranych metod w zwalczaniu zespołu rozrodczo – oddechowego świń”. Wnioski wynikające z tej pracy są następujące:

 

zakażenie stada PRRSV w każdym przypadku prowadzi do strat w rozrodzie i odchowie świń,

 

 

 

skutki infekcji PRRSV są zróżnicowane i zależą od właściwości biologicznych szczepu, sytuacji zdrowotnej stada oraz organizacji produkcji,

 

 

 

we wszystkich dotkniętych chorobą chlewniach obserwuje się stopniową, ale zróżnicowana w czasie stabilizację immunologiczną,

 

 

 

powrót do normy wskaźników produkcyjnych w stadzie zainfekowanym PRRS jest nierówny, zazwyczaj najszybciej stabilizują się parametry produkcyjne związane z rozrodem,

 

 

 

okresowe zamknięcie stada podstawowego, częściowa depopulacja oraz konsekwentne badanie i eliminacja seroreagentów, umożliwiają uwolnienie stada od PRRSV,

 

 

 

immunoprofilaktyka PRRS wyraźnie przyspiesza powrót statusu zdrowotnego stada loch do stanu wyjściowego.

 

P.K.: Obrona i przygotowanie dysertacji zajmuje bardzo dużo czasu. Jak pogodził Pan obowiązki lekarskie z zamiłowaniem do pracy naukowej?

 

M.P.: - Nie ukrywam, że pogodzenie pracy naukowej z moimi codziennymi obowiązkami odbywało się kosztem wielu wyrzeczeń. Wymagało to zrozumienia, pomocy i życzliwości ze strony najbliższych. Bez tego nie udałoby się osiągnąć założonego celu. Muszę również dodać, że w trakcie prowadzenia doświadczeń spotkałem się z ogromną życzliwością ze strony właścicieli ferm, w których prowadziłem badania. Dziękuję im za to bardzo serdecznie.

 

P.K.: Wracając do zawodu lekarza praktyka. Jakie choroby są największym problemem dla lekarza weterynarii? Z jakimi schorzeniami świń spotyka się Pan Doktor najczęściej?

 

M.P.: - W mojej codziennej praktyce, podobnie jak u wielu moich kolegów, największym problemem w patologii świń są schorzenia układu oddechowego. W związku z tym, że choroby te mają podłoże wieloczynnikowe, wymagają gruntownej diagnostyki oraz wprowadzenia odpowiedniej immuno- i chemioterapii. Aby osiągnąć sukces i ograniczyć straty niezbędne jest również wprowadzenie szeregu zmian technologicznych w utrzymaniu zwierząt. Głównymi czynnikami powodującymi schorzenia układu oddechowego są Mycoplasma hyopneumoniae, wirus choroby Aujeszkyego oraz wirus PRRSV. Najczęściej izolowaną i wikłającą schorzenia układu oddechowego bakterią jest Streptococcus suis. Oprócz schorzeń układu oddechowego wiele problemów w fermach powodują także tak zwane krwotoczne enteropatie, z których największe znaczenie i największe straty przynosi dyzenteria oraz rozrostowe zapalenie jelit. Znaczenie epizootyczne i ekonomiczne tej ostatniej choroby niestety nie zawsze jest doceniane.

 

P.K.: Która z tych chorób sprawia największe trudności terapeutyczne i w jaki sposób diagnozuje Pan Doktor ten problem?

 

M.P.: - Jedną z najczęściej występujących i przynoszących największe straty chorób jest zespół rozrodczo-oddechowy świń. Schorzenie to powoduje straty w rozrodzie, ale jest także przyczyną padnięć prosiąt i warchlaków związanych z zaburzeniami ze strony układu oddechowego. Przy zwalczaniu tej choroby niezbędne jest zapewnienie zwierzętom odpowiednich warunków środowiskowych, żywienia oraz wyeliminowanie czynników obciążających ich system odpornościowy. Diagnostyka tego schorzenia opiera się przede wszystkim na badaniach serologicznych. Choroba ta nie występuje w zasadzie jako schorzenie samoistne i najczęściej wikłana jest przez Streptococcus suis. Bakteria ta izolowana jest z różnych narządów, najczęściej jednak z płuc. Ze względu na mnogość serotypów tego zarazka nie zawsze można prowadzić skuteczną immunoprofilaktykę. Dlatego często zwalczanie tej choroby oparte jest na chemioterapii.

 

P.K.: Jak wygląda współczesna diagnostyka chorób świń w aspekcie pracy lekarza terenowego?

 

M.P.: - W związku z tym, że objawy kliniczne w przebiegu wielu chorób nie są swoiste rozpoznanie ich musi opierać się o badania laboratoryjne np. bakteriologiczne, serologiczne. We współczesnej medycynie weterynaryjnej, a szczególnie w diagnostyce wielkiego stada, diagnostyka opiera się przede wszystkim na badaniach laboratoryjnych. Obserwacje kliniczne i badania sekcyjne mogą tylko sugerować określoną chorobę. Pełna diagnoza musi być oparta na izolacji patogenów lub wykryciu ich przeciwciał w surowicy badanych zwierząt.

 

P.K.: Dziękując za rozmowę zapytam, czego należy życzyć lekarzowi praktykowi?

 

M.P.: - Tak jak każdy, życzę sobie i najbliższym dużo zdrowia. Poza tym trafionych diagnoz, skutecznie prowadzonej terapii i owocnej współpracy z właścicielami zwierząt.

 

 

P.K.: Tego właśnie Panu życzę. Jeszcze raz dziękuję za poświęcony czas.

Bieżący numer

Sklepik internetowy