Mam kilkuletnie doświadczenie w eksporcie mięsa wieprzowego i wołowego. Przeszedłem przez zatrudnienie w kilku zakładach produkcyjnych i ubojniach. Patrząc z perspektywy na sprawy produkcyjne i handlowe nie mogę się nadziwić: dlaczego hodowcy z taką nieufnością podchodzą do kwestii zrzeszenia się, wytypowania jednej ubojni w której posiadają kapitał większościowy, zatrudnienia jednego handlowca z kontaktami i nie decydują się sprzedawać bezpośrednio do klientów PRZEDPŁACAJĄCYCH spoza Polski; żadne tam terminy płatności, żadnego wystawiania się na oszustów krajowych, żadnych pośredników zarabiających 400-500 złotych na sztuce bydła. Manewr prosty, ryzyko żadne.
Aby post nie uchodził za kryptoreklamę wyjaśniam: jestem w stanie zorganizować zbyt trzody (tucznik/maciora) i bydła (krowy/byki) na zasadach przedpłaty. Wszelkie ustalenia wyłącznie przy spotkaniu; rozmawiam tylko z solidnymi dostawcami. Ubój w wynajętym zakładzie.
|