Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!
 Dokument bez tytułu
Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!


terraexim


cenyrolnicze

 zuromin


polnet




Specjalista od bardzo dużych stad świń

 

Wywiad z lek. wet. Piotrem Więskiem specjalistą z firmy Poldanor

 

Jest Pan jednym z nielicznych polskich lekarzy weterynarii, który stosunkowo długo pracował w chlewniach wielkotowarowych w USA. Jakie są Pana spostrzeżenia z tego okresu pracy? Czego dobrego się Pan tam nauczył?

 

Do USA wyjechałem z całą rodziną na zaproszenie drugiego co do wielkości na rynku amerykańskim producenta trzody chlewnej (500 000 loch). Program obejmował trening w zakresie zarządzania produkcją trzody chlewnej. Pracę rozpocząłem na fermie genetycznej PIC (3800 loch), po 10 miesięcy w każdym dziale produkcji tzn. rozród, porodówki, odchowalnia loszek.

 

Poznałem wszystkie aspekty produkcji zawsze zaczynając od pozycji zwykłego pracownika.

 

Pracę na fermie poznałem od podstaw, w systemie amerykańskim to warunek, aby zostać menadżerem. Tam zacząłem myśleć po menadżersku i zrozumiałem, że pierwszoplanowe w efektywności produkcji jest zarządzanie stadem. Wiedza weterynaryjna bardzo mi w tym pomogła.

 

Myślę, że Pana doświadczenia amerykańskie przyczyniły się do tego, że jest Pan w Polsce postrzegany jako specjalista od bardzo dużych stad świń.

 

Doświadczenia amerykańskie otworzyły mi możliwości pracy w „Primie”, o której dowiedziałem się jeszcze w USA. Moja specjalizacja od „dużych stad” ewoluowała razem z „Primą” i jest owocem ciężkiej pracy. To właśnie w „Primie” zacząłem organizować weterynarię dużej operacji przy pomocy specjalistów z Anglii, USA oraz Hiszpanii. Nauczyłem się jak budować efektywny system monitoringu zdrowia i konstruowania budżetu, nie zapominając, że priorytetem jest produkcja wysokiej jakości mięsa wieprzowego przy niskich kosztach produkcji.

 

Od wielu lat współpracuje Pan w Polsce z dużymi producentami trzody chlewnej, kiedyś PRIMA, teraz POLDANOR. Jest to przypadek, czy wybór?

 

Oczywiście, że to świadomy wybór, który podjąłem w USA. Jest to duże wyzwanie, duża odpowiedzialność, ale również duża satysfakcja.

 

Zdecydowana większość lekarzy obawiałaby się współpracy z dużymi korporacjami producenckimi. Czy nie tęskni Pan czasami za romantycznymi chlewniami z 20 – 50 lochami stada podstawowego?

 

Pracowałem w romantycznych chlewniach i nie tęsknię za nimi. Jeżeli większość lekarzy rzeczywiście obawia się współpracy z dużymi korporacjami to ja mogę spać spokojnie, że nie rośnie mi konkurencja. Teraz poważnie; duża operacja to praca w zespole specjalistów, duża różnorodność problemów i wymiana doświadczeń z kolegami z różnych krajów. Według mnie to przyszłość dla specjalistów chorób trzody, którzy ustawicznie chcą podnosić swoje kwalifikacje i zmagać się z problemami w dużej skali, to naprawdę ciekawa praca.

 

Czy czuje się Pan bardziej lekarzem weterynarii, czy kierownikiem produkcji?

 

Pracuję jako główny lekarz weterynarii Poldanor S.A., kierownik gabinetu weterynaryjnego, ale tak naprawdę nie da się rozdzielić lecznictwa od produkcji. Bioasekuracja i dobrostan zwierząt decydują o zdrowotności stada, odpowiadam za standardowe i awaryjne procedury leczenia i profilaktyki. Moim pacjentem nie jest indywidualne zwierzę, ale całe stado. Pojedynczymi przypadkami zajmują się podlegli mi pracownicy.

 

Kilka lat temu ukończył Pan Studium Specjalizacyjne z zakresu chorób świn. Czy wiedza zdobyta na Studium, którego profil ukierunkowany jest na klasycznego lekarza, przydaje się Panu w pracy na dużych fermach?

 

Oczywiście, że tak. Przecież w praktyce rzadko się zdarza, że lekarz ma okazję spotkać wszystkie choroby, i chyba całe szczęście. Studium specjalizacyjne uzupełnia wiedzę zdobytą w praktyce i ukierunkowuje myślenie, to bezcenne doświadczenie.

 

Pracuje Pan teraz w fermach POLDANORU. Jak oni to robią, że osiągają tak świetne rezultaty? Czy mógłby Pan przytoczyć kilka danych produkcyjnych?

 

Rzeczywiście, można tylko pozazdrościć takich rezultatów. Fermy Poldanoru zarządzane są przez bardzo dobrych menadżerów, mają dobrze przeszkoloną załogę oraz wysokoplenną linię genetyczną stada podstawowego. Duży nacisk kładziemy na rozród i porodówki, gdzie pracownicy wykonują swoje obowiązki z dużą starannością. Oto kilka danych produkcyjnych: prosięta żywo urodzone – 11,5-12,5 szt., śmiertelność na porodówkach – poniżej 10%, skuteczność krycia – 87-90%.

 

Ilu lekarzy obsługuje całe stado POLDANORU?

 

Dwóch lekarzy i kilku techników weterynarii.

 

Czego nauczył się Pan od Duńczyków?

 

Pracuję zbyt krótko, bo to zaledwie kilka miesięcy, na razie wymieniamy doświadczenia, ale jestem pod wrażeniem wyników w sektorze rozrodu i opieki nad noworodkami.

 

Ze względu na charakter pracy dużo korzysta Pan z usług laboratoriów weterynaryjnych. Czy Pana oczekiwania w tym zakresie są spełniane? Czy właściciele świń chętnie zgadzają się na prowadzenie tych kosztownych badań?

 

Wciąż czuje niedosyt dobrych, doświadczonych laboratoriów, korzystających z nowoczesnych technik diagnostycznych, ale tak jest nie tylko w Polsce. Zaawansowanych badań nie robi się codziennie, chętnie korzystam z Instytutu w Puławach, a w wyjątkowych wypadkach z laboratoriów europejskich. Właściciele świń doskonale rozumieją jak ważne są badania laboratoryjne, ich koszt czasami wysoki, zawsze się opłaca, bo zabezpiecza przed ewentualnymi dużymi stratami. Myślę, że jest to kwestia świadomości współczesnych hodowców.

 

Gdzie jest lepiej być lekarzem weterynarii, tu czy w Ameryce?

 

Oczywiście, że w Ameryce, ale nie koniecznie w dużych korporacjach producentów trzody.

 

Nigdy nie planowałem zostać w USA na stałe, chociaż było to łatwe. Było to wspaniałe doświadczenie, świetna przygoda, ale moje miejsce jest tutaj w Polsce.

 

Jakie programy zootechniczne i profilaktyczne stosowane są na fermach POLDANORU?

 

Fermy Poldanoru stosują standardowe procedury obróbki prosiąt. Akuszerzy, którzy monitorują porody 24 godziny na dobę osuszają noworodki dezynfekują pępowiny. Obcinanie ogonków, podawanie żelaza, Baycox 5% i szlifowanie ząbków odbywa się w 3 dniu życia, kastracja w 6, a kolczykowanie numerem stada w 14 dniu życia. Od 7 dnia życia prosięta dokarmiane są paszą dla osesków, a wybrane mioty otrzymują dodatkowo preparat mlekozastępczy. Lochy i loszki wchodzące do stada szczepione są w każdym cyklu przeciwko kolibakteriozie, różycy i parwowirozie.

 

 

(hari)

Bieżący numer

Sklepik internetowy