Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!
 Dokument bez tytułu
Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!


terraexim


cenyrolnicze

 zuromin


polnet




Na Kaszubach

 

Wywiad z lekarzem weterynarii Dariuszem Wajerem - specjalistą chorób świń oraz higieny pasz i prewencji weterynaryjnej.

 

Pochodzi Pan z województwa pomorskiego - gdzie dokładnie prowadzi Pan swoją działalność?

Urodziłem się w Kościerzynie, w środku województwa i centrum Kaszub, znam tutaj doskonale ludzi i teren, dlatego też nie wyobrażałem sobie innego miejsca na otworzenie praktyki weterynaryjnej. Właśnie mija 10 lat, od kiedy samodzielnie zająłem się leczeniem zwierząt, co oznacza, że prawie dwa lata po studiach przeznaczyłem na doskonalenie swoich wiadomości. Szlify zdobywałem głownie na stażu w Szwajcarii i Austrii. Dla porządku dodam, że jestem absolwentem ART w Olsztynie.

 

Proszę powiedzieć w kilku słowach jak funkcjonuje pańska lecznica?

Zasadniczą częścią mojej działalności jest sprawowanie opieki nad trzodą chlewną. Ze względu na umiejscowienie mojej praktyki są to gospodarstwa małe i średnie, chociaż od kilku lat zajmuję się też kilkoma dużymi fermami. Biorąc pod uwagę, że moja lecznica obejmuje swoim działaniem większość powiatów naszego województwa, większość dni spędzam w terenie u swoich Klientów. To przyczyniło się również do stałego wzmacniania składu osobowego mojej lecznicy i poszerzania grona współpracowników. Obecnie zatrudniam pięć osób, wśród których znajduje się fachowa „siła weterynaryjna” oraz doświadczony praktyk „żywieniowiec”. Pozostała część mojej działalności weterynaryjnej to pomoc doraźna i interwencje w nagłych przypadkach u wszystkich zwierząt gospodarskich. Zajmuję się także leczeniem zwierząt domowych, a dla zapewnienia kompleksowej obsługi otworzyłem sklep z podstawowym wyposażeniem zoologicznym.

 

Od kiedy zaczął się Pan zajmować trzodą chlewną „na poważnie”?

Było to na początku mojej działalności… Otrzymałem propozycję wykonania pewnych zabiegów chirurgicznych na dużym obiekcie i wtedy zetknąłem się właśnie z wielkotowarową hodowlą świń oraz wszystkimi jej problemami. Pomimo wielu problemów, praca ta dawała mi dużo satysfakcji, niestety wiedza wyniesiona z okresu studiów nie była wystarczająca. Zacząłem systematycznie jeździć na seminaria i konferencje naukowe związane z produkcją świń. Przełożyło się to na wyniki pracy i z każdym miesiącem zyskiwałem coraz więcej klientów na terenie Kaszub. Może to zabrzmi banalnie, ale zrozumiałem, że sukces hodowcy i lekarza musi opierać się na wzajemnym zaufaniu i zrozumieniu wszystkich problemów dotyczących produkcji świń.

 

Należy Pan do grupy lekarzy weterynarii, posiadających dyplom specjalisty chorób trzody chlewnej, czy pozyskane wiadomości udało się wykorzystać w praktyce?

Już podczas pierwszych zjazdów, zacząłem żałować, że tak późno zdecydowałem się na udział w specjalizacji. Po każdym kolejnym zjeździe moja wiedza wzbogacała się o wiele cennych informacji praktycznych, które sukcesywnie wprowadzałem do swojej praktyki. Udział w tych zajęciach sprawił mi wielką przyjemność. Uważam, że Pan profesor Zygmunt Pejsak, poza tym, że jest doskonałym naukowcem i praktykiem, posiada jednocześnie rzadki dar skutecznego przekazywania praktycznych wiadomości swoim młodszym kolegom.

 

W 2005 roku otrzymał Pan dyplom specjalisty higieny pasz i prewencji weterynaryjnej…

Tak, decyzję tę wymusiło życie, bowiem w swojej praktyce zajmuję się również doradztwem żywieniowym. Współpracuję z kilkoma firmami paszowymi. Specjalizacja u Pana profesora Macieja Gajęckiego poszerzyła moje wiadomości na temat żywienia różnych gatunków zwierząt, bezpieczeństwa wytwarzania, stosowania środków żywienia oraz zasad bioasekuracji w gospodarstwach rolnych prowadzących produkcję zwierzęcą.

 

Jest pan też lekarzem wyznaczonym przez Polski Związek Hodowców i Producentów Trzody Chlewnej POLSUS do badania i prowadzenia stad zarodowych, które chcą uzyskać certyfikat zdrowotny.

Od roku współpracuję z POLSUS-em, w tym czasie podjąłem także współpracę z kilkoma gospodarstwami i już trzy z nich otrzymały certyfikat zdrowotny. Cena sukcesu jest niejednokrotnie wysoka - w jednym z gospodarstw znajdujących się pod moją opieką, właściwie na samym początku współpracy podjęliśmy wspólnie z właścicielem decyzję o depopulacji stada. Właściciele tych hodowli zdali sobie sprawę, że ważna jest nie tylko praca hodowlana. Równie istotna jest bioasekuracja, odpowiednia kwarantanna, aklimatyzacja, żywienie i organizacja pracy. Stale prowadzona jest w tych gospodarstwach diagnostyka laboratoryjna, uwzględniająca także badania paszy. Również gospodarstwa prowadzące tucz towarowy decydują się na systematyczny monitoring stada, uwzględniający systematyczne wizyty, sekcje padłych zwierząt i diagnostykę laboratoryjną.

 

Proszę powiedzieć, jakie wyniki produkcyjne osiągają hodowle na Kaszubach?

Muszę stwierdzić, że dysproporcje są nadal duże, tak samo jak struktura naszych gospodarstw. Wielu hodowców specjalizujących się w hodowli trzody zauważa potrzebę systematycznej i planowej pracy, co polega na zmianie organizacji zarządzania stada, konsultacjach, ustawieniu programu profilaktycznego i jego korekty, w zależności od wyników laboratoryjnych oraz badań klinicznych. Mogę powiedzieć z pełną satysfakcją, że wielu moich hodowców przekroczyło próg 22 sztuk sprzedanych od lochy przy całkowitym zużyciu paszy 2,8 kg na 1 kg przyrostu.

Z moich doświadczeń wynika, że najszybszą i najtańszą metodą poprawy wskaźników ekonomicznych dla wielu hodowców jest poprawa organizacji rozrodu, czym chciałbym się w najbliższym czasie intensywnie zająć.

 

Na zakończenie naszej rozmowy zapytam o czas wolny... Czy ma Pan jakieś hobby, pozwalające oderwać się od trudów dnia codziennego?

 

Tak, wędkarstwo - w każdej postaci, niestety w najbliższym czasie moje hobby będzie musiało oddać pola nowej, kolejnej już specjalizacji – rozrodowi zwierząt.

 

 

pekol

Bieżący numer

Sklepik internetowy