Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!
 Dokument bez tytułu
Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!


terraexim


cenyrolnicze

 zuromin


polnet




Z Gdyni przez Lublin do Wielkopolski

 

Wywiad z doktorem Bogdanem Cegiełką – specjalistą chorób świń

 

Czy od zawsze pracuje pan doktor w Wielkopolsce? Proszę opowiedzieć jak rozpoczęła się Pana przygoda z weterynarią?

 

- Urodziłem się w Gdyni, natomiast studia weterynaryjne ukończyłem na Wydziale Medycyny Weterynaryjnej w Lublinie. Jeszcze w trakcie trwania nauki moim pragnieniem była praca w Wielkopolsce. Dzięki temu, że w życiu mam dużo szczęścia udało mi się znaleźć pracę i dom na tym terenie. Pracę rozpocząłem w Państwowej Lecznicy Weterynaryjnej w 1987 r. a od początku roku 1990 prowadzę własną praktykę weterynaryjną.

 

W jakim rejonie Wielkopolski znajduje się Pańska lecznica?

 

- Początkowo prowadziłem własną praktykę weterynaryjną w Kwilczu, a obecnie mieszkamy i pracujemy wspólnie z żoną w Chrzypsku Wielkim, w powiecie Międzychodzkim, który jest terenem typowo rolniczym, z przewagą gospodarstw średnich i małych. Znajdują się tu zarówno fermy bydła, jak i trzody chlewnej, duże zakłady mięsne oraz mniejsze, lokalne masarnie. Przepiękne krajobrazy Pojezierza Sierakowskiego, położonego na skraju Puszczy Noteckiej sprzyjają zarówno intensywnej pracy, jak i dobremu wypoczynkowi w chwilach wolnych.

 

Jak funkcjonuje Pańska lecznica? Czy praktykę weterynaryjną prowadzi Pan samodzielnie?

- Lecznicę prowadzę wspólnie z żoną, która zajmuje się częścią administracyjną, księgowością i bieżącym zaopatrzeniem. W naszej lecznicy zatrudniony jest jeszcze jeden lekarz weterynarii. Wspólnie zatem stawiamy czoła codzienności praktyki weterynaryjnej. Lecznicy zatrudniającej tylko jednego lekarza trudniej jest funkcjonować w dzisiejszej rzeczywistości.

Z jakimi gatunkami zwierząt styka się Pan doktor w swojej pracy najczęściej?

 

- Część zajęć w codziennej pracy to pomoc doraźna i interwencje w sprawach zachorowań nagłych. Tego typy wizyty dotyczą praktycznie wszystkich gatunków zwierząt i zdarzają się stosunkowo często. Zasadniczą częścią mojej działalności jest jednak sprawowanie opieki weterynaryjnej w gospodarstwach trzody chlewnej o małej, średniej i dużej skali produkcji.

 

Jak wygląda struktura gospodarstw na terenie, który Pan obsługuje?

- Na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat obserwuję bardzo duże zmiany zachodzące w gospodarstwach zajmujących się hodowlą trzody chlewnej. W pierwszych latach mojej pracy najczęściej zdarzały się wyjazdy jedynie do pojedynczych zachorowań zwierząt. Od kilku lat w fermach produkujących świnie zauważalna jest potrzeba systemowej i planowanej pracy, polegającej na konsultacjach, ustalaniu programów profilaktycznych, kontrolowaniu ich wykonywania oraz efektów jakie przynoszą i ewentualne wprowadzanie korekt. Związane jest to niewątpliwie ze wzrostem intensyfikacji produkcji trzody chlewnej oraz wzrostem liczby tak zakaźnych, jak i niezakaźnych chorób świń. Za tak dużą intensyfikacją nie nadążyła niestety modernizacja infrastruktury. Taka sytuacja wymusza potrzebę ciągłego podnoszenia własnych kwalifikacji oraz ulepszania i poszerzania możliwości funkcjonowania lecznicy.

 

Skoro zajmuje się Pan praktycznie wszystkimi gatunkami zwierząt, skąd wziął się pomysł na specjalizowanie się w zakresie chorób trzody chlewnej?

 

 Na terenie, w którym pracuję przeważa hodowla trzody chlewnej, dlatego postanowiłem pogłębiać właśnie tę dziedzinę. Pierwszym krokiem był kurs tygodniowy z zakresu chorób trzody chlewnej w Państwowym Instytucie Weterynaryjnym w Puławach u prof. Z. Pejsaka a następnie studium specjalizacyjne, które ukończyłem w 2000 r.

 

Czy wiedzę zdobytą w ramach kształcenia podyplomowego można wykorzystać w takiej praktyce weterynaryjnej jaką Pan prowadzi?

- Już po pierwszym szkoleniu zacząłem wprowadzać zmiany w sposobie swojej pracy, choć muszę przyznać, że nie było to łatwe. Przyzwyczajenie hodowców do nowych metod postępowania to trudna do przezwyciężenia bariera. Prowadząc z nimi rozmowy starałem się przedstawiać nowe możliwości hodowli „podpierając” się artykułami z czasopism fachowych (bardzo przydatna była i jest w dalszym ciągu "Trzoda Chlewna"). Z czasem uzyskiwałem coraz większe sukcesy, dzięki czemu pozyskiwałem kolejnych hodowców chcących wprowadzać zmiany w swoich fermach. Tak było na początku tej drogi. Obecnie moja praca w głównej mierze polega na sprawowaniu opieki nad dużymi i średnimi fermami, w których wspólnie z właścicielami staramy się rozwiązywać wszelkie problemy dotyczące hodowli.

 

Czy łatwo jest osiągnąć sukces w pracy lekarza weterynarii – specjalisty chorób świń? Od czego to zależy?

- Osiągnięcie dobrych wyników produkcyjnych i terapeutycznych jest niewątpliwie dużo łatwiejsze w nowych obiektach, gdzie współpraca pomiędzy lekarzem a hodowcą rozpoczyna się na etapie projektowania lub modernizacji chlewni. Najczęściej jednak musimy pracować w obiektach, gdzie produkcja jest prowadzona od wielu lat bez większych modernizacji, ale i tam istnieją możliwości pewnych zmian, które mogą spowodować uzyskanie lepszych wyników. Wszystkie działania muszą być poparte wnikliwymi badaniami laboratoryjnymi. Jeżeli właściciel widzi efekty takiego postępowania następne zmiany łatwiej jest wprowadzić. Bywa niestety i tak, że status zdrowotny stada jest na tyle zły, że dalsze prowadzenie hodowli ze względów ekonomicznych jest nie opłacalne lub zbyt mało opłacalne. Wówczas trzeba podjąć decyzję trudną, ale jedyną czyli depopulację stada.

 

Jak często korzysta Pan Doktor z możliwości wykonywania badań laboratoryjnych?

- Badania laboratoryjne w większych obiektach wykonywane są systematycznie, w zależności od statusu zdrowotnego fermy. I tak w fermach wolnych od zakażenia wirusem PRRS oraz Mycoplasma hyopneumoniae monitoring serologiczny prowadzony jest raz w miesiącu. W stadach o gorszym statusie badania wykonuję nie rzadziej niż co trzy miesiące. Prowadzony jest stały monitoring bakteriologiczny padłych lub poddanych eutanazji zwierząt. Takie postępowanie pozwala mi na racjonalny dobór oraz dawkowanie antybiotyków w przypadku wystąpienia lub pogłębienia się problemów zdrowotnych w fermie. Wykonywanie częstych, choć wcale nie tanich badań, spotyka się z coraz większym zrozumieniem u hodowców. Większość badań laboratoryjnych wykonuję w tych laboratoriach, które dysponują możliwością diagnozowania wszystkich chorób mających znaczenie w hodowli świń. Wszystkie wyniki prowadzonego monitoringu, po analizie, trafiają do odpowiedniej dokumentacji fermy.

 

Czy hodowcy przywiązują wagę do tych dokumentów?

- Nie wyobrażam sobie pracy bez prowadzenia pełnej dokumentacji każdej fermy, bez względu na to czy jest to ferma posiadająca 50 czy 500 macior stada podstawowego. Pozwala ona na retrospektywne spojrzenie na problematykę fermy, a przez to głębszą analizę stanu zdrowotnego zwierząt i w konsekwencji poprawę opłacalności produkcji. Siłą rzeczy większość producentów prowadzi ścisłą dokumentację produkcyjności stada, ja natomiast uzupełniam ją o dokumentacją weterynaryjną.

 

Czy współpracuje Pan z innymi lekarzami weterynarii i lecznicami?

- W mojej codziennej pracy bardzo przydatne są kontakty z moim przyjaciółmi lekarzami weterynarii z całej Polski, którzy tak jak ja są specjalistami chorób świń. Wymiana wzajemnych doświadczeń, wyjazdy szkoleniowe, udział we wspólnie organizowanych konferencjach naukowych to nieocenione źródło wiedzy praktycznej. Wysoce sobie cenię również współpracę z pracownikami Zakładu Chorób Świń Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach, szczególnie z Panem Prof. Zygmuntem Pejsakiem, na którego pomoc, zarówno naukową, jak i praktyczną zawsze mogę liczyć.

 

Dziękując za rozmowę życzę samych pomyślności w pracy zawodowej i w życiu prywatnym.

 

 

pekol

Bieżący numer

Sklepik internetowy